DLACZEGO ADOPTOWAĆ ZARODEK?
♦♦♦
I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje. (Mt 18, 4-5)
♦♦♦
Każdy z nas był kiedyś embrionem.
Dla każdego z nas nastał kiedyś dzień, o którym mówi pierwsze zdanie w Biblii:
„Na początku stwarzania przez Boga nieba i ziemi, kiedy ziemia była bezkształtną pustką i ciemność [była] nad powierzchnią otchłani, a Boska Obecność unosiła się nad powierzchnią wód, Bóg zechciał, aby było światło [duchowe]. I było światło. Bóg wiedział, że światło jest dobre i oddzielił Bóg światło od ciemności. Bóg nazwał światło dniem, a ciemność nazwał nocą. I był wieczór, i był poranek – dzień jeden”. (Rdz 1, 1-5)
Dzień numer jeden jest okryty dla nas tajemnicą. Ale on był! Kiedyś zaistnieliśmy jako jednokomórkowa zygota, a dziś rozwinęliśmy się w dorosłego człowieka. Ktoś nam na to pozwolił i o to zadbał. A skoro tak, to dziś my – silni i dojrzali – powinniśmy zatroszczyć się o los owych najmniejszych ludzi – dzieci w stadium embrionalnym, które ktoś „wywiózł” na Antarktydę, zamroził i porzucił.
„Nie czyń drugiemu, co Tobie niemiłe” – mówi znane przysłowie. Skoro Ciebie i mnie nikt nie zamroził, to naszym moralnym obowiązkiem jest sprzeciw wobec mrożenia dzieci w stadium embrionalnym. A jeśli już zostały umieszczone w zbiorniku z ciekłym azotem – winniśmy włożyć wszelki wysiłek, aby je stamtąd wyciągnąć!
„Wszystko, co byście chcieli, aby wam ludzie czynili, to i wy im czyńcie”. (Mt 7, 12) – powiedział kiedyś Jezus. I dodał: „Kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje”. (Mt 18, 4-5).
Oraz…
„Nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych”. (Mt 18, 14)
„Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł ocalić to, co zginęło”. (Mt 18, 10-11)
.